Właśnie przypada 112 rocznica największego aktu odwagi w diamentowym świecie, jakim wykazał się Jozef Asscher dokonując podziału największego diamentu Cullinan. Oczywiście diament w momencie podziału nie był jeszcze tak sławny jak dziś, ale mimo wszystko przyznać trzeba że uderzenie w niego stalowym przecinakiem wymagało wewnętrznej pewności że wie się – jak to zrobić.
Znaleźć skarb…
Kontrola pracy górników oraz stanu kopalni należała do rutynowych obowiązków Fredericka Wellsa. Kopalnia Premier, leżąca na terenie dzisiejszego RPA, należała w ówczesnych czasach do jednych z największych. Wymagała więc odpowiedniego nadzoru i kontroli. I tak 26 stycznia 1905 roku, jak każdego dnia poprzedniego, wybrał się na rutynowy obchód. Przechodząc obok wyrobiska zauważył coś wyjątkowego. Spod hałdy ziemi i skał coś do niego „mrugało”, odbijając poranne słońce. Frederick podszedł bliżej, wygrzebał z ziemi spory kawałek białego kryształu. W pierwszym momencie nawet przez myśl mu nie przeszło iż oto odkrył największy diament w historii. Znajdowane do tej pory diamenty nie były jakoś strasznie ogromne. Gruda wielkości męskiej pięści napewno zbiła go z tropu. Swoją drogą myślę iż podobnie zareagowałoby większość z nas.
Coś jednak było w tym surowym kamieniu, co kazało mu w drodze powrotnej zabrać go ze sobą do biura kopalni. Po oględzinach i pewnie nie małej dyskusji wszystkich zebranych – potwierdziły się nieśmiałe podejrzenia – to diament! Wow – pewnie w duchu pomyślał każdy, choć w tamtych czasach pewnie brzmiało to jakoś w stylu – „zaiste, ogromny to skarb!” Postanowiono kamień zważyć. Okazało się iż ten surowy diament odpowiada masie 3106ct!!! Oczywiście nie trwało długo i na miejscu pojawił się właściciel kopalni. Sir Thomas Cullinan. Podobno akurat w tym dniu odwiedzał swoją kopalnię. Ale myślę że takie znalezisko, nawet gdyby nie miał tego w planach – wymusiło jego przyjazd. Diament nazwano na jego cześć, a sam właściciel kopalni przeszedł już na zawsze do historii…
Dar dla Króla …
Diament po odkryciu, trochę w tajemnicy, pewnie z względów bezpieczeństwa przetransportowano rok później do Anglii. Jak głosi plotka, specjalnie wynajęci detektywi transportowali replikę kamienia. Oryginał, prawdziwy diament został zaś wysłany zwykłą pocztą! Jakież to były czasy! Pewnie nie wiele przesyłek wtedy ginęło 😉. Tak czy siak – Cullinan po dotarciu do Angli został zdeponowany w skarbcu londyńskiego oddziału spółki Premier.
W dniu 66 urodzin króla Edwarda VII – Cullinan został przekazany monarsze jako dar „dobrej woli’… Król oczywiście wspaniałomyślnie oczywiście przyjął diament ( no bo któż by pogardził największym klejnotem na świecie ?!? ). Był rok 1907. Rozpoczęły się poszukiwania i rozmowy z najlepszymi szlifierzami świata. Ostatecznie wybór padł na amsterdamską firmę IJ Asscher & Co. Jej właścicielem był Jozef Asscher – najbardziej doświadczony szlifierz tamtych czasów.
Asscher najsławniejszy szlifierz diamentów…
Podjęcie się podziału największego diamentu jaki kiedykolwiek pojawił się na ziemi wymagało ogromnego doświadczenia. Wierzył w swoje umiejętności najlepszy szlifierz ówczesnych czasów, jakim bez wątpienia był Asscher. Wierzyli w niego także przedstawiciele brytyjskiej korony który ten wyjątkowy skarb mu powierzyli. Wierzył w jego umiejętności także cały Amsterdam, który jak podają kroniki w oczekiwaniu na podział kamienia -„zatrzymał się w bezruchu”.
I oto nadeszła chwila prawdy…
Pierwsze podejście do rozbicia i podziału kamienia okazało się próbą nieudaną. Jozef Asscher dość pewnie ujął w swe doświadczone dłonie stalowy przecinak i uderzył nim mocno w kamień. Ale klejnot nawet nie drgnął ! Stalowy przecinak rozpadł się w pół. Zgromadzeni w pracowni widzowie aż zamarli z wrażenia. Doświadczony szlifierz mocno się tym faktem zasmucił. Ba, jak każdemu w tej branży pewnie zaświtała w głowie myśl – a może to zły znak? Asscher oświadczył iż skoro kamień nie chce być podzielony – trzeba go na jakiś czas odłożyć. Po namowach a może bardziej naciskach lokalnych notabli – zdecydował się raz jeszcze okiełzać surową piękność. Delikatnie, jakby od niechcenia uderzył w przecinak a diament podzielił się na dwie części. Zgromadzeni goście zaczęli wiwatować a Jozef Asscher padł nieprzytomny z wrażenia. Takie to były emocje …
Dalsza obróbka diamentu, wycięcie i wyszlifowanie z jego surowej postaci 9 dużych i 96 pomniejszych klejnotów zajęła Asscherowi jak podają źródła ponad 8 miesięcy. Podobno kilka miesięcy przygotowywał się do położenia szlifu na największym kamieniu, noszącym imię po surowym diamencie Cullinan I. Z całości pozostało niecałe 20ct nieoszlifowanych części diamentu. To właśnie na tych małych drobinach mistrz mógł dopracować swój autorski kształt szlifu – zwany dzisiaj na jego cześć ASSCHEREM. Dziewięć największych części trafiło do właściciela kamienia – króla Edwarda VII, który część z nich umieścił w brytyjskich insygniach władzy.
Mogę je oglądać tak często jak mam na to ochotę …
Swego czasu Korona Brytyjska pozwoliła wykonać 100 dokładnych kopii 9 największych Cullinanów. Po latach prawdopodobnie zostało co najwyżej kilka kompletnych zestawów. Mam to szczęście by móc je oglądać, bo jedna z takich kompletnych kopii jest w posiadaniu Mart Diamonds. Ilekroć patrzę na cięcie tych kamieni, na próby wzniecenia jak największego ognia w kamieniu – doceniam kunszt Jozefa Asschera, bez wątpienia jednego z największych szlifierzy w historii diamentów.
Na koniec, jako ciekawostkę dodam tylko iż wielu ekspertów było zdania, iż diament Cullinan był tylko fragmentem jeszcze większego kamienia, który wciąż wymagał odkrycia. Ta plotka spowodowała wybuch diamentowej gorączki wśród społeczności górniczej. Każdy miał nadzieję znaleźć drugą połowę sławnego kamienia. Oczywiście nikt drugiej części nie odnalazł ale ile było przy tym emocji…
… a swoją drogą to czy wiemy na pewno, że nie było drugiej części diamentu ? 😉
[…] Cullinan to jak chyba wszystkim wiadomo największy, nieoszlifowany diament jaki kiedykolwiek znaleziono na ziemi. Historię tego niezwykłego, królewskiego diamentu opisałem tutaj : HISTORIA CULLINANA […]